piątek, 2 stycznia 2015

Miniaturka 1: Jeden dzień wystarczy, by zmieniło się wszystko

Tę miniaturkę dedykuję mojej kochanej Julii Czechowicz, która ma dzisiaj urodziny. 

Sto lat, kochanie! Żyj mi jak najdłużej! Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, dużo ff do czytania, niekończącej się weny, mega wiele słodyczy i kasy, bo tego nigdy na wiele! Sto lat, sto lat!! I tysiąc buziaczków na koniec ode mnie ;****


*********************************


Weszłam zapłakana do domu i rzuciłam klucze na szafkę, a torebkę na podłogę. Nienawidzę tego człowieka, który jeszcze niedawno był moim szefem!
Tak. Ja, Hermiona, straciłam pracę. Miałam dobrą posadę w wydawnictwie Proroka Codziennego, na stanowisku sekretarki dyrektora. Ale właśnie dziś, mój szef, o, przepraszam, już ex-szef, znalazł sobie nową kobietę na moje miejsce. Gdybym miała określić ją jednym słowem, użyłabym słowa "dziwka". Spódniczka chyba jej się pomyliła z paskiem do spodni, ledwie zakrywała pośladki! A bluzka? Prawie jej nie było! Biust wręcz wyskakiwał jej z dekoltu. Nie sądzę, żeby ona choć trochę znała się na tej pracy!
Och, ale nie ma sensu ciągle o tym myśleć. Ja się nie załamuję! Ja jestem Hermiona, zawsze daję radę! Jutro pójdę szukać nowej pracy i na pewno jakąś znajdę. Gdy sobie coś postanowię, zawsze osiągnę cel. 
Weszłam do holu naszej willi, zdjęłam z ramion bordowy płaszcz i powiesiłam go na wieszaku. Miałam właśnie zrzucić ze stóp buty, kiedy mój wzrok padł na jakieś ubranie leżące na podłodze. Wzięłam je do ręki i jak wielkie było moje zdziwienia, gdy okazało się, że to damski płaszcz. Na pewno nie był mój, na metce widniał inny rozmiar. Momentalnie wypuściłam materiał z dłoni. Obca kobieta w moim domu, podczas gdy ja powinnam być w pracy jeszcze kilka godzin? Spodziewałam się najgorszego. 
Ubrania porozrzucane w dalszych częściach domu, tylko upewniały mnie w moich przeczuciach. Wchodząc po schodach, moje obawy dosięgły zenitu, gdy ujrzałam pończochy zawieszone na metalowej poręczy. Do oczu napłynęły mi łzy, by po chwili spływać strumieniami po policzkach. Weszłam na górę i przystanęłam, oparłszy się o ścianę. Odgłosy, które usłyszałam, sprawiły, że chciało mi się wymiotować. Powstrzymałam jednak mdłości. Byłam tak zła, że łzy przestały płynąć z moich oczu, jakby nagle ktoś zakręcił kurek kranu. Jedyne co czułam, to była bezgraniczna wściekłość. Jak on mógł? Jesteśmy przecież dopiero 4 miesiące po ślubie! 
Zebrałam siły i położyłam dłoń na klamce. Choć metal był zimny, miałam wrażenie, że pali moją skórę żywym ogniem. Nacisnęłam klamkę i pchnęłam drzwi. 
Byli tak zajęci sobą, że nawet nie zauważyli mojego wejścia. Robili to w naszym łóżku, w naszej pościeli! Nerwy całkiem mi puściły.
– Ronaldzie Billiusie Weasley! - krzyknęłam, a mój głos odbił się echem od ścian. Ron wręcz podskoczył, słysząc mój krzyk. Obydwoje odwrócili się w moją stronę i dopiero wtedy zobaczyłam, którą dziewczynę pieprzył. Bo nie można tego inaczej nazwać. A tą dziwką okazała się Lavender Brown! Mogłam się domyślić! Ta krowa zawsze kleiła się do mojego męża.
– Hermiona? - krzyknął zaskoczony Ron. - To-to nie tak jak myślisz! - Zaśmiałam się iście Ślizgońsko.
– Naprawdę? A jak? - spytałam ironicznie i machnęłam różdżką w stronę szafy. - Myślisz, że jestem taką idiotką? To koniec! Z nami koniec! Rozumiesz?! - Szybko podbiegłam do szafy, gdzie stała już spakowana walizka. Szybko ją pomniejszyłam i zbiegłam po schodach, zanim on zdążył się wygramolić z łóżka. Stukot moich obcasów było słychać w całym domu. W holu, w biegu złapałam mój płaszcz i wybiegłam z budynku. 
Chłodny kwietniowy wiatr omiótł delikatnie moją twarz i rozwiał włosy. Gdy adrenalina powoli przestawała działać na moje ciało, po twarzy ponownie zaczęły płynąć mi łzy. Biegłam przed siebie, nie patrząc gdzie. Czasami wpadałam na ludzi, lecz, mimo ich oburzonych krzyków, nie zatrzymywałam się.
Nagle poczułam, jak czyjeś silne ramiona gwałtownie odciągają mnie do tyłu i przytrzymują, bym nie upadła. W uszach słyszałam tylko jedno: warkot silnika. 
Otarłam dłonią łzy i już wiedziałam, co się stało. O mało nie wpadłam pod koła rozpędzonego samochodu. Z mojego gardła wyrwał się dziwny dźwięk, ni to jęk, ni to pisk. Gwałtownie się odwróciłam i stanęłam twarzą twarz z osobą, której najmniej się spodziewałam w niemagicznej części Londynu. Z Draconem Malfoy'em.
– Cześć Weasley. Mężulek nadepnął ci na odcisk, że chcesz się zabić? - spytał z ironicznym uśmieszkiem, którego nie cierpiałam. Nic się nie zmienił. Takiego Malfoy'a zapamiętałam. No, może trochę wyprzystojniał (o ile to w ogóle możliwe). 
– A co cię to interesuje, Malfoy? - prychnęłam. - Poza tym znów jestem Granger. 
– Aż tak źle? Wiem, że Rudy to ofiara losu, ale kilka miesięcy po ślubie traci żonę? Chyba ustanowił właśnie rekord kretyństwa. - Chcąc, nie chcąc, zaśmiałam się złośliwie z jego słów. - Może powiesz mi, co się stało? - spytał, na co ja rzuciłam mu pogardliwe spojrzenie.
– Chyba śnisz, że zacznę się zwierzać jakiejś skretyniałej fretce! - warknęłam.
– Co tak ostro, Granger? - zapytał, a ja starłam z policzków mokre ślady łez.
– Bo mi się życie wali, debilu! Daj mi spokój! - krzyknęłam, aż kilka osób odwróciło się w naszą stronę. Nie przejmowałam się tym. Miałam wszystkiego dosyć. 
Odwróciłam się, by odejść, ale złapał mnie za nadgarstek. 
– Nie dam - powiedział, patrząc w moje załzawione oczy. Nagle opuściły mnie wszelkie siły, więc powiedziałam cicho:
– Proszę! - Poczułam, że jeśli się stąd jak najszybciej nie wyrwę, wybuchnę płaczem. On chyba to zauważył, bo pociągnął mnie do jakiejś pustej uliczki. Próbowałam się wyrwać, lecz na daremno. Spoglądając mi w oczy, teleportował nas. 
Kiedy stanęłam pewnie na ziemi, szybko rozejrzałam się wokół. O nie. Tylko nie to. Tylko nie to miejsce. Nie ten pałac.
Proszę, tylko nie Malfoy Manor!
– Czyś ty do reszty skretyniał? - krzyknęłam. - Powaliło cię? 
– Gdzie się nauczyłaś takiego słownictwa, Granger? Co się stało z tą grzeczną kujonką?
– Nie twój pieprzony interes - warknęłam i chciałam teleportować się z powrotem, ale poczułam blokadę. Cholera, bariery ochronne. Sama nie dam rady.
– Serio, przystopuj troszkę, nikt nie lubi kobiet z niewyparzonym językiem. - Nie odpowiedziałam na to, tylko zła spojrzałam na niego.
– Jeśli myślisz, że wejdę do tego domu, to się słono mylisz - zapowiedziałam.
– Innego wyjścia nie masz. - Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. Próbowałam stawiać opór, ale był zbyt silny. Już ja mu pokażę. W myślach zaczęłam planować, jakie zaklęcia na niego rzucę, kiedy mnie wreszcie puści. 
Gdy weszliśmy do środka (a raczej ja zostałam wciągnięta), od razu pojawił się skrzat. Draco oddał mu swoją kurtkę oraz zdjął mi z ramion płaszcz. 
– Od kiedy jesteś takim gentlemanem? - fuknęłam, rozglądając się ze wstrętem po posiadłości. Zmieniła się, odkąd pamiętam. A nie mam zbyt dobrych wspomnień z tym miejscem.
– A od kiedy ty rzucasz się pod koła samochodu? - odparował. - Nie masz innych pomysłów na śmierć, tylko stratowana przez jakiegoś mugola i jego pojazd?
– Jak już mówiłam, to nie twoja sprawa. Zostaw mnie w spokoju i pozwól wrócić do... - urwałam. Chciałam powiedzieć "do domu", ale ja już nie mam domu. On zauważył moją minę, więc złapał mnie za rękę i poprowadził w głąb posiadłości.
Już nie było tu tak mrocznie. Zapamiętałam to miejsce jako najstraszniejsze na świecie, lecz teraz wyglądało inaczej. W ogromnym salonie kryształowy kandelabr zwisał z sufitu nad niskim, acz długim, mahoniowym stołem z rzeźbionymi nogami, który znajdował się w centrum. Obok stała duża kanapa obita szmaragdowym atłasem i aż prosiła się, by na niej usiąść. Pod ścianami stały drogie, rzeźbione meble, które, jak się domyślam, kosztowały majątek. W wolnych miejscach wisiały różnorakie obrazy. Po lewej stronie pokoju znajdował się ekskluzywny kominek, teraz niezapalony, ze względu na porę roku. Pomimo swojego ogromu, salon wydawał się być przytulny, lecz, mimo wszystko, onieśmielał mnie. Wszędzie widać było przepych i bogactwo. To nie moje klimaty. Owszem, mieszkałam z Ronem w dużej willi, lecz nie była ona tak bogato urządzona. Wystrój tego mieszkania kosztował zapewne miliony galeonów.
Niepewnie stanęłam w drzwiach do salonu, ale Draco bez ceregieli pociągnął mnie za rękę i wskazał miejsce na sofie. Usiadłam prosto, jakbym połknęła kij od miotły. Co on sobie wyobraża? Jedyne co chciałabym teraz zrobić, to rzucić się na łóżko (nawet hotelowe) i wypłakać się w poduszkę. Ale oczywiście on miał inne plany.
– Czego się napijesz? - spytał, siadając na fotelu naprzeciw mnie. Nie odpowiedziałam, tylko wbiłam w niego moje najgroźniejsze spojrzenie. Nie podziałało. Zaśmiał się pod nosem. - Co jest, odebrało ci mowę?
– Mógłbyś mnie zostawić w spokoju i pozwolić mi stąd odejść?
– Nie - odpowiedział po prostu. Klasnął w dłonie, a na stole pojawiła się butelka jakiejś drogiej Whisky i dwie kryształowe szklanki. Napełnił je trunkiem i podał mi jedną. Niewiele myśląc chwyciłam szklankę, przytknęłam do ust i mocno przechyliłam. Alkohol spłynął moim gardłem, paląc wnętrzności. Zaczęłam kaszleć, na co on się zaśmiał. - Amatorka - mruknął. - A teraz gadaj. Co się stało?
– A z tobą co jest? W Ritę Skeeter się zmieniłeś? - prychnęłam. 
– Ja tu próbuję być miły, a ty z takimi tekstami wyjeżdżasz. - Pokręcił głową z pogardą. - Nie ładnie, Granger. 
–Coś ty taki miły się zrobił, hę? Z tego co pamiętam, to mnie nienawidzisz. 
– To była przeszłość, Granger. Minęło kilka lat, zmieniłem spojrzenie na świat, zmieniłem siebie.
– Uważaj, bo w to uwierzę. - Widziałam, że się zdenerwował.
– Słuchaj, Granger - powiedział po jakiejś chwili. - Ja wiem.
– Co wiesz? - spytałam podejrzliwie. Nie ufałam mu, nie miałam żadnych podstaw.
– Wiem, co się dzisiaj stało. Dlaczego tak uciekałaś. - Popatrzył na mnie, a ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Spuściłam głowę, ale zacisnęłam oczy. Nie mogę płakać przy nim. - Widziałem Wieprzleja z Brown, kiedy wchodzili do waszego domu. A potem spotkałem ciebie i wiedziałem, o co chodzi.
– Dlaczego wtrącasz się w moje życie? - spytałam. Miałam naprawdę wszystkiego dosyć.
– Wcale się nie wtrącam, jedynie obserwuję. - Zapadła między nami cisza. On popijał alkohol, a ja siedziałam wpatrzona w kaszmirowy dywan. Miałam wszystkiego dosyć. Straciłam pracę, straciłam męża. Moje dotychczasowe życie legło w gruzach. 
– Proszę cię, Malfoy. Pozwól mi odejść. - Chwyciłam się ostatniej deski ratunku i zniżyłam się do tego, by go o coś poprosić. 
– Nie, Granger - odpowiedział.
– Dlaczego? - spytałam, ganiąc się w myślach za płaczliwy ton. Ale nie miałam już siły grać twardej.
– Bo mam dla ciebie propozycję. - Zatkało mnie. On ma propozycję dla mnie?
– Co? - wychrypiałam zaskoczona. 
– Chcę cię zatrudnić. - Gdybym stała, na pewno z wrażenia bym usiadła. Przez chwilę zapomniałam nawet, jak się oddycha. Byłam tak zszokowana, że opadła mi szczęka, a oczy były chyba wielkości spodków od filiżanek. Chciałam coś powiedzieć, ale głos uwiązł mi w gardle. A on kontynuował. - Potrzebuję kogoś na stanowisko sekretarki, a sądzę, że znasz się na tym fachu. W końcu pracowałaś już kilka lat na tej posadzie. Potrzebuję wykształconej i inteligentnej osoby na to stanowisko, która nie pogubi się w papierach i tak różnych takich. Moja poprzednia sekretarka zaszła w ciążę, lecz miała trudny poród, którego nie przeżyła. Na pewno słyszałaś o tym, skoro pracowałaś w Proroku Codziennym. Katie Smith. Kojarzysz ją? - Pokiwałam sztywno głową, nadal zbyt roztrzęsiona, by inaczej zareagować. Tak, słyszałam o tym. Dziewczyna miała naprawdę trudny poród, bardzo się męczyła. Na szczęście magomedykom udało się uratować dziecko. Zamrugałam oszołomiona. Draco Malfoy proponuje mi pracę. Draco Malfoy proponuje mi pracę. Draco Malfoy proponuje mi pracę! Powtarzałam to w myślach ja mantrę, podczas gdy on mówił dalej. - Tak więc potrzebuję kolejnej sekretarki. I chciałbym, byś została nią ty.
– A-ale... Gdzie ty w ogóle pracujesz? - zadałam pierwsze pytanie, które przyszło mi na myśl.
– Tutaj. Mam biuro w moim domu. - Odpowiadał na moje pytania ze stoickim spokojem.
– Czyli... Że... Ja... Też... Tu...  - plątałam się.
– Tak, ty też pracowałabyś tutaj.
– Ale... Ja... Jak... Czemu... - Nie mogłam zebrać myśli.
– Och, Granger, ogarnij się. Jesteś dorosła, a zachowujesz się jak pięcioletnie dziecko. Nie wypuszczę cię stąd, dopóki mi nie odpowiesz na jedno pytanie. Bierzesz tę robotę, czy nie?
– Tak. - Nie musiałam się zastanawiać. Właśnie zostałam bez pracy, bez domu. Musiałam wyjść na prostą, nawet jeśli miał mi w tym pomóc Malfoy. Potrzebowałam pieniędzy, ponieważ nie miałam zbyt wiele oszczędności w banku Gringotta. Na długo te pieniądze by nie wystarczyły. Na miesiąc, co najwyżej dwa.
– No to świetnie. - Widziałam, że jest zadowolony. - Z wypłaty będziesz zadowolona. Możesz mi wierzyć. A! Druga sprawa. Mieszkasz tutaj.
– Co? - Zatkało mnie. Znowu. - Tutaj? - spytałam zlękniona.
– Tak, tutaj. Nie musisz się bać. Mieszkam tu tylko ja i skrzaty.
– Ale dlaczego? - Nie mogłam tego zrozumieć. Do czego on zmierza?
– Moja praca jest na tyle ważna, że Ministerstwo nie może pozwolić na wyciek jakichkolwiek informacji. Nie chodzi o to, że coś wypaplasz, ale ktoś może to z ciebie wyciągnąć siłą. Tu będziesz bezpieczniejsza.
– W co ja się wpakowałam? - mruknęłam, bezsilnie zapadając się na sofie.
– Nie pożałujesz, Granger, zobaczysz.

~~*~~

Szłam właśnie zanieść duży plik dokumentów Malfoy'owi. Moje obcasy, choć niezbyt wysokie, stukały o kamienną podłogę. Nadal czułam się dosyć nieswojo w tym domu, lecz powoli zaczęłam przyzwyczajać do panującej tu pustki. Byliśmy tu zawsze sami, on i ja. Nasze sypialnie są na innych piętrach, biura także, byśmy sobie nie przeszkadzali w pracy. Na początku mojej pracy tutaj zadawałam sobie pytanie, dlaczego przystałam na tę propozycję. Byłam wtedy nieświadoma moich czynów, ten stres i szok... Ale gdy zobaczyłam czek, na którym widniała moja pierwsza wypłata, zakręciło mi się w głowie. Od razu zaniechałam takich myśli. 
Moi znajomi nic o mnie nie wiedzieli. Wysłałam im list, by się o mnie nie martwili, lecz jestem pewna, że było to niewystarczające. Wytłumaczyłam wtedy sytuację z Ronem, prosząc, by mu o mnie nawet nie wspominali. Nie chciałam, by wiedział cokolwiek. Miałam nadzieję, że wkrótce o nim zapomnę, ale nie dałam rady. 5 miesięcy, to jednak nie jest długo. A wszystko utrudnia mi fakt, że za dwa tygodnie odbędzie się nasza rozprawa rozwodowa. Mam nadzieję, że nasz majątek zostanie sprawiedliwie podzielony. Nie na pół. Dom został zakupiony głównie z moich zarobków, więc chciałabym go odzyskać. Choćby po to, by go sprzedać i znaleźć sobie coś mniejszego na przyszłość. Na razie mieszkam w Malfoy Manor, lecz wiem, że to nie potrwa wiecznie. 
Otworzyłam drzwi do gabinetu Draco. Jakiś czas temu przeszliśmy na "ty", rezygnując z mówienia do siebie po nazwisku. Weszłam do pomieszczenia, jednak widok, który zastałam sprawił, że zastygłam w pół kroku. Mój szef siedział przy biurku z łokciami opartymi o blat i obejmował głowę rękoma. Był zdołowany, widać to było na pierwszy rzut oka. Zastanawiałam się, czy się nie wycofać, lecz potrząsnęłam głową i podeszłam bliżej. Na odgłos moich kroków Draco wyprostował się lekko, lecz nadal źle wyglądał. Odłożyłam dokumenty na biurko i oparłam się o blat, kładąc mu rękę na plecach.
– Co się dzieje, Draco? - spytałam łagodnie. Podczas pobytu tutaj zauważyłam, że naprawdę się zmienił. Nie odczuwał już do mnie niechęci, co sprawiło, że i ja zaczęłam go tolerować, a po jakimś czasie lubić. 
– Jest tyle rzeczy... eh, nie ważne - urwał zduszonym głosem. 
– Możesz mi powiedzieć. Naprawdę. - Zaczęłam delikatnie głaskać dłonią jego plecy na pocieszenie. Widziałam, że się wahał, ale po chwili uległ.
– Tak wiele rzeczy nie idzie po mojej myśli... Chciałbym, aby wszystko było inaczej. Demony przeszłości mnie prześladują. Czasami mam ochotę po prostu już się nie obudzić - westchnął. Wzruszyłam się. W nagłym odruchu objęłam od tyłu jego szyję ramionami i przytuliłam się do jego pleców.
– Draco, nie myśl tak. Wiem, że te słowa w niczym nie pomagają, ale będzie dobrze. Nie jesteś sam. Mimo, że twoich rodziców tu nie ma, masz mnie. Pomogę ci, na ile będę umiała. Draco... - westchnęłam, gdy zaczął szlochać. Nigdy nie widziałam go płaczącego. Łzy u mężczyzny nie są słabością. Pokazują, jak jest on silny, ponieważ przetrwał tak wiele. Nie są oznaką słabości, a siły. - Ty pomogłeś mi, teraz ja pomogę tobie. Przetrwamy to razem.
Przestał szlochać, otarł twarz dłonią i wyprostował się. Zdjął moje ramiona ze swojej szyi i odwrócił się w moją stronę, wstając z fotela. 
– Dziękuję ci, że jesteś przy mnie - powiedział cicho. Nachylił się, jego twarz znalazła się tuż przed moją. Czułam gorący oddech na wargach, który mieszał się z moim. Patrzyliśmy sobie w oczy. Błękit tych tęczówek sprawił, że ugięły się pode mną kolana. 
Nie wiem, które z nas posunęło się o krok dalej. A może zrobiliśmy to oboje? Jego wargi przylgnęły do moich, rozgrzały kryjącą się we mnie namiętność. Chłodna dłoń na moim policzku. Ramiona na jego szyi.
Wiedziałam jedno.
Chciałam, by ten pocałunek trwał wieczność.



*********************************

Witam!
Przedstawiam miniaturkę dla mojej kochanej Julii. Taki prezencik urodzinowy ^^
I powiem szczerze, że jestem z niej bardzo dumna. ^_^ Rzadko się to zdarza xD
Jak zwykle nie wiem, co napisać dalej...
To może to, co zwykle, czyli: Proszę o komentarze! :)

Ach! I jeszcze jedno! Rozdział na Crucio pojawi się 15.01.2015 r. lub troszkę szybciej, jeśli mi się uda :)

Pozdrowienia!
Bellatrix

32 komentarze:

  1. Zajebiste! Ale ty to wiesz :D co więcej moge powiedzieć... Czekam niecierpliwie na rozdział Crucio :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra druga :*
    Zaklepuej miejsce.
    Jutro tutaj komentarza.
    Przypomnij jakby d wieczora się nie pojawił.
    PaKi ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajebiście!
      Bardzo mi się miniaturka podobała!
      Tylko mam jedno ale!
      Za szybko się skończyła.
      Ja chce więcej!
      Pozdrawiam, weny, szczęśliwego nowego roku i czekam na rozdizął na crucio <3
      PaKi
      Ps. zapraszam do mnie sekret-ktory-niszczy.blogspot.com
      Mam nadzieje, że wpadniesz

      Usuń
  3. ah te zdrady,wszędzie zdrady :D tylko czemu zawsze zdradza rudy? tak czy inaczej,jest fajnie i piszesz bardzo pomysłowo :) dawaj więcej takich *-* piszesz

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! :3
    Nie lubię Rona, a to juz przebiło wszytko. Ach i ta Lavender...faktycznie miniaturka Ci się udała ^^ Współczuję Hermionie :/ Niedługo spróbuję nadrobić zaległości ; 3
    Chloe Ann Wolf

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę Rona ...
    I jeszcze bardziej mi go obrzydziłaś :)
    Dzięki (bez sarkazmu)
    Miniaturka świetna :D
    czekam z niecierpliwością na kolejne
    #Vicky

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna miniaturka <3
    Ron, idioto!
    Ale końcówka słodka * . *
    Nie mogę doczekać się dalszej części Crucio.
    Buziaki :-*
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudne, nie mogłam się oderwać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne! Kocham Dramione i również czekam na kolejne rozdziały crucio :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie boję się, ale Cię uwielbiam i zostawię ci komentarz. :3

    No, świetne, możesz być dumna. :3 Czekam na więcej (?). <3
    POLECAM. ↑

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajna :) Ciągnie swój do swego (Ron do Lavender), Hermiona zasługuje na coś o wiele lepszego, i jak wszyscy wiemy, jest to Draco ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też chcę takie prezenty >.<

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna miniaturka, tylko że wszędzie czytałam że Draco ma oczy szare a nie błękitne, no ale nwm.
    Tak czy tak fajnie, i czekam na rozdział na Crucio :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna i przyjemna miniaturka. Bardzo dobrze się czytało :) Życzę dużo weny! ;*
    http://bring-me-to-life-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawa miniaturka, nieprzesłodzona, taka w sam raz :)
    Czekam na dalsze rozdziały Crucio (poprzednich nie skomentowałam, bo zaciekawiłaś mnie do tego stopnia, że musiałam czytać dalej).
    Pozdrawiam i życzę weny ^^
    Ell
    Zapraszam do siebie: game-of-panem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. fajny tekst.
    kiedy wstawisz kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam. Od pewnego czasu czytam twoje blogi. Bardzo mi sie podobaja. Postanowilam wziac z Ciebie przykład i sama zaczęłam pisać. Nie mam tylu fanów co Ty ale dopiero zacZynam :-) zapraszam do czytania http://obrzasku.blog.pl/prolog/ dzięki :-* czekam na obliviate i crucio :-*

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana przeze mnie do LBA! Więcej tutaj ->>> http://rebecka-williams---tom-riddle.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowna miniaturka pisz takich więcej ;)
    Ron to straszny idiota mam nadzieję że to on zostanie bez grosza po rozwodzie
    Ta scena na końcu słodka i wzruszająca
    Mam nadzieje że napiszesz druga część :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetna miniaturka! Nic nie działo się za szybko, wszystko było wytłumaczone. Po prostu genialnie! Mam nadzieję, że Hermiona dostanie więcej majątku a Ron to skończony idiota! Draco za to kochany *.* A ostatnia scena najlepsza!
    Czekam na kolejną genialną miniaturkę i następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja żałuję że nie ma kolejnej części tej miniaturki :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Informujesz o nn? Jestem chętna! :) (i Crucio i Obliviate) :3
    Gg: 45531844
    Email: z.ciastko@gmail.com
    Z góry dziękuję'

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja chcę kontynuację tej miniaturki! Proszę...
    Jest świetnie napisana, po za tym nienawidzę rona! Ja chcę jeszcze!
    ~Lola

    OdpowiedzUsuń
  24. Zostałaś przeze mnie nominowana do LBA więcej informacji na hermiona-redbird-i-draco-malfoy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo miła miniaturka. Czekam na następny rozdział z "Crucio!".
    ~Twoja Nowa Czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
  26. Witaj! Od mojego ostatniego pobytu tutaj wiele się zmieniło :D Co do miniaturki - pomysł dobry, ale chciałaś tak szybko przejść do końca, że pominęłaś wiele ważnych rzeczy. Uczucia Miony nie zawsze były podawane na tacy, nie można było dobrze się wczuć, akcja rozgrywała się niesamowicie szybko. Moim pierwszym poważnym pytaniem bylo: czemu Miona dała mu się zaciągnąć do domu? Prawdziwa Miona by tego nie zrobiła. Powinnaś to bardziej uzasadnić, dać poważne powody, jakieś dodatkowe informacje. To samo było z robotą, którą jej zaoferował - za szybko, za szybko! Nie będę wszystkiego wymieniać, ale następnym razem zwróć na to uwagę, bo pomysł fajny, ale chyba nie do końca przemyślany :) Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt surowo ^^
    Pozdrawiam ciepło,
    http://precious-fondness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dokładnie to co sama myślałam, ale nie mogłam dobrze sformułować xd

      Usuń
  27. Świetna Miniaturka ;) Zapraszam do mnie http://veritaserum-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  28. Miniaturka naprawdę fajna. ;) Fajnie by było gdyby była kolejna część miniaturki ;)
    No to pozdrawiam i życzę weny ;)
    Agaa W ;*

    OdpowiedzUsuń
  29. "- Dlaczego wtrącasz się w moje życie? [...]
    - Wcale się nie wtrącam, jedynie obserwuję." - jak na porządnego stalkera przystało xD
    Miniaturka fajna ;) Osobiście wolę jednak dłuższe, bardziej rozbudowane jednorazówki, ale i tak dobrze się bawiłam. :D
    Co pisać dalej nie wiem, dlatego zakończę na tym i lecę czytać resztę bloga xD Bo zaległości mam spooore o.o

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękna miniaturka. Natrafiłam właśnie na twój blog i już wiem że długo tu zabawie <3 :)
    -M

    OdpowiedzUsuń