Dedykuję te wypociny mojemu kochanemu Aydenowi, który bardzo mnie wspiera, pomaga, jest przy mnie i ogólnie jest cudowny. Dziękuję, Mój Drogi. <3
*********************************
Hermiona gwałtownie nabrała powietrza do płuc i szybko schyliła się, by podnieść kartkę. Jeszcze raz przyjrzała się pochyłym literom, szukając jakiejkolwiek podpowiedzi, co ma robić. Spojrzała na stos książek leżący obok niej i odłożyła skrawek papieru na stolik, a do rąk wzięła jeden z tomów. Szybko przekartkowała lekturę, szukając jakiejś informacji, kolejnej kartki. Nic, pusto. Następna książka. Pustka. W ciągu kilku minut przeszukała wszystkie tomy, jakie zabrała ze sobą, ale nic nie znalazła. Zaczęły ją boleć nogi od stania, więc przysunęła sobie krzesło i usiadła. Jeszcze raz wzięła do ręki grubą książkę, z której wypadła kartka. „Historia Hogwartu”. Jej ukochana książka! Podparła podbródek splecionymi dłońmi, łokcie oparła na blacie i wbiła wzrok w okładkę. Myśli biegły w jej głowie, robiąc kompletny chaos we własnym, już i tak poplątanym, świecie.
Ma być szpiegiem po ciemnej stronie.
Te dwa zdania zapisane na niewielkiej kartce potwierdziły jej wcześniejsze domysły. Przecież jeszcze tego ranka w jej głowie zrodziła się myśl, że to właśnie jest powód, dlaczego trafiła w to miejsce. Przecież Zakon nie pozwoliłby, aby zwykła dziewczyna trafiła do kryjówki Czarnego Pana. Nawet jeśli nie była zwykłą dziewczyną - w końcu okazała się być córką Bellatrix Lestrange - nikt o zdrowych zmysłach nie wysłałby jej bez powodu w to miejsce.
Profesor Dumbledore wiedział, że Hermiona prędzej czy później sięgnie po swoją ulubioną książkę i znajdzie ten świstek papieru. Pytanie brzmi: czy zostawił jej kolejne wskazówki?
Otworzyła księgę na pierwszej stronie i dokładnie ją przestudiowała. Nic.
Kolejną.
Nic.
Och, żeby chociaż wiedziała, spomiędzy których stron wypadła ta kartka! Bardzo by jej to ułatwiło zadanie. No cóż... Czekała ją długa noc.
Poczuła przez sen, jak bardzo bolą ją plecy. Westchnęła, ale nie otworzyła oczu, mimo że sen uciekł już z jej powiek. Tak bardzo chciała do niego wrócić. Niewiele pamiętała, ale wiedziała, że było jej przyjemnie. Jednak im bardziej skupiała się na tym, by zasnąć, tym bardziej się rozbudzała. Wszystkie bodźce zaczęły docierać do jej ciała. Już nie była w stanie ignorować bólu promieniującego wzdłuż jej kręgosłupa oraz uciążliwego nieczucia w lewej ręce, na której opierała policzek. Uchyliła jedną powiekę, rozglądając się. Słońce dopiero wschodziło, a jego promienie przebijały się przez szyby niezasłoniętych okien i padały na jej plecy oraz biurko i ścianę przed nią. Otworzyła drugie oko i spojrzała w dół. Siedziała na twardym krześle, to czuła, i opierała się ramionami na blacie biurka, leżąc na otwartej „Historii Hogwartu”. Powoli, bardzo powoli zmieniła pozycję, jęcząc z bólu. Słyszała, jak wszystkie kręgi w kręgosłupie przeskakują na swoje miejsca, gdy się prostowała. Przeciągnęła się, rozgrzewając zbolałe mięśnie pleców. Potrząsnęła lewym ramieniem, próbując pozbyć się niemiłego mrowienia w kończynie, ale bezskutecznie. Wiedziała, że uciążliwe uczucie minie, ale nie tak szybko.
Spojrzała na kunsztownie wykonany zegar. Wskazówki utwierdziły ją w przekonaniu, że jest bardzo wcześnie. Piąta dwadzieścia. Westchnęła ponownie. Właśnie rozpoczyna się kolejny nieprzewidywalny dzień pełen uciążliwych i trudnych dla niej sytuacji. Co nowego przyniesie?
Wstała z niewygodnego krzesła i rozmasowała sobie tył. "Zapamiętać. Nigdy więcej nie zasypiać przy biurku nad książkami" pomyślała. Podeszła do jednego z okien, oparła dłonie o parapet i spojrzała przez szklaną powierzchnię na krajobraz rozciągający się przed rezydencją. Ciemnozielone sosny zlewały się w jedną masę, przysłaniając resztę świata, jednak promienie słońca przedzierały się ponad iglastymi gałęziami i docierały do tego mrocznego zakątka. Z tego piętra dziewczyna widziała, jak daleko sięga las. Nie potrafiła zobaczyć końca, ciemne rzędy drzew sięgały aż po horyzont, odgradzając dwór od całego świata. Czuła się taka mała. Taka samotna. Znikąd pomocy dla niej...
Nie miała siły dalej przeszukiwać książki. Miała zbyt duży mętlik w głowie, by zauważyć jakąś potencjalną wskazówkę. Do śniadania było jeszcze dużo czasu, więc nie zostało jej nic innego, jak położyć się spać. Tym razem do łóżka.
~*~
– Panienko, proszę wstawać.
Leniwie obróciła się na drugą stronę łóżka, przykrywając głowę kołdrą i próbując ignorować skrzekliwy głos.
– Panienko, już ósma godzina, niedługo śniadanie.
Zatkała uszy i mocno zacisnęła powieki, jakby nie chciała dać światu dostępu do jej zmysłów.
– Panienko Lestrange, Rudzik dostał od panienki polecenie, by panienkę obudzić godzinę przez śniadaniem. Rudzik właśnie wykonuje swoje zadanie. Rudzik prosi o wybaczenie, że robi to w niemiły dla panienki sposób.
Hermiona wreszcie ustąpiła i odrzuciła kołdrę, uchylając powieki. Usiadła na łóżku i otarła oczy dłońmi.
– Już dobrze, nie śpię. Dziękuję, możesz już odejść do swoich innych zajęć. Nie będę ci zabierać więcej czasu - powiedziała, a niewielki skrzat skłonił się nisko i zniknął z cichym pyknięciem.
Hermiona westchnęła i opadła na stertę poduszek. Nadal bolały ja plecy, jednak już nie tak bardzo. Mięśnie trochę się rozluźniły podczas drzemki. Rzuciła okiem na zegar i przekonała się, że skrzat miał rację, była godzina ósma. Niechętnie wstała z łóżka i powlokła się do łazienki, by przygotować się na kolejny ciężki dzień.
Spróbowała ujarzmić burzę loków, związując włosy w grubego, ciasnego warkocza, ale z marnym skutkiem. Kosmyki wystawały z każdej strony, więc zrezygnowana puściła go na plecy. Nie chciała ponownie użerać się ze swoimi włosami. Wróciła do pokoju i zajrzała do kufra z ubraniami. Wyciągnęła ciemnogranatowe spodnie, a do tego grafitową koszulę z rękawami podwijanymi do łokci. Szybko się ubrała i posłała łóżko, po czym usiadła na nim, spoglądając na biurko. Na książki. „Historia Hogwartu” nadal leżała otworzona i tylko czekała, aż dziewczyna będzie kontynuować czytanie. Jednak Hermiona nie miała na to teraz czasu. Postanowiła, że będzie szukać podpowiedzi wieczorami, natomiast w ciągu dnia udawać, że wszystko jest w porządku.
Gdy zbliżała się godzina dziewiąta, Hermiona wyszła z pokoju, swe kroki kierując do jadalni. Mniej więcej orientowała się w tym labiryncie korytarzy dzięki Blaise'owi, który ją oprowadził po zamku. Stanęła przed olbrzymimi drzwiami, które były otwarte jak zawsze przed posiłkiem. Gdy po raz pierwszy wchodziła do jadalni z Narcyzą, wrota były zamknięte. Zapewne dla bardziej zjawiskowego wejścia. Czarny Pan lubował się w takich detalach.
Mimo że starała się wejść niepostrzeżenie, oczy wszystkich obecnych zwróciły się w jej stronę. Przełknęła ślinę i obserwowana przez kilkadziesiąt osób podeszła do stołu i usiadła na swoim miejscu, a wzrok spuściła na swoje dłonie. Miała nadzieję, że za jakiś czas wszyscy mieszkańcy tej rezydencji przyzwyczają się do jej obecności i przestaną ją traktować jak okaz w muzeum. Przy stole wciąż brakowało kilkunastu osób, w końcu do wyznaczonej pory było jeszcze kilka minut. W końcu odważyła się unieść głowę, nie mogła przecież być tchórzem. Rozejrzała się i natrafiła na wzrok Teodora, który siedział po drugiej stronie stołu, trochę na lewo od niej. Uniosła bardzo delikatnie kąciki ust, witając się z nim, ale w głowie zaświeciła jej się ostrzegająca lampka. Przypomniała sobie podsłuchaną rozmowę ojca chłopaka z innym Śmierciożercą. Powinna się bać? Wiedziała, że musi być ostrożna. Nie może dopuścić chłopaka zbyt blisko siebie. Przerzuciła wzrok z Teodora na Pansy siedzącą jeszcze dalej, obok swoich rodziców, która wpatrywała się uparcie w pusty, srebrny talerz, a następnie na Margaret, która wyglądała na zamyśloną.
W pewnym momencie krzesło po jej lewej stronie odsunęło się, a do stołu usiadł Draco. Zaszczycił Hermionę tylko krótkim spojrzeniem, po czym usiadł wyprostowany, jakby kij połknął. Wszyscy tutaj tak siedzieli. Ona także spojrzała na niego szybko, ale zaraz odwróciła się i utkwiła wzrok w ciemnym drewnie stołu. Zaczynała już liczyć słoje w ciemnobrązowym meblu, ale w końcu drzwi do jadalni się zamknęły, a na talerzach pojawiło jedzenie. Jej matka usiadła obok niej, powiewając burzą czarnych loków, ale nie odezwała się do córki. Co prawda Hermiona nawet tego nie oczekiwała, znając już troszkę zasady panujące w tym domu.
– Smacznego - powiedział Lucjusz Malfoy jako gospodarz, a wszyscy w ciszy sięgnęli po sztućce.
Po skończonym posiłku pan domu wstał ze swojego miejsca i rozejrzał się po twarzach obecnych.
– Dostałem polecenie od naszego mistrza - powiedział, a przy stole zapanowało niewielkie poruszenie.
Szmer podniecenia rozniósł się pomiędzy dorosłymi domownikami. Młodzież spoglądała niepewnie, nie wiedząc, czego ma oczekiwać. Hermiona bała się.
– Rozkazał, abyśmy przygotowali się, albowiem on niedługo wróci, a wtedy mamy być gotowi do nowej misji. Wymienię teraz kilku spośród was, proszę, aby te osoby zostały tutaj przez chwilę, ponieważ dla nich jest dodatkowe zadanie.
Hermiona i Pansy wymieniły zaniepokojone spojrzenia. Hermiona oczekiwała najgorszego. Bała się, że Czarny Pan może chcieć ją sprawdzić.
– Bellatrix Lestrange, Cornelius Yaxley, Draco Malfoy i Blaise Zabini - wymienił. - Reszta, możecie odejść do swoich spraw.
Dziewczyna wstała ze swojego miejsca jak sparaliżowana. Z jednej strony czuła ulgę, że nie została wybrana. Patrząc na tę sytuację teraz, stwierdziła, że jej strach był irracjonalny. Czy Czarny Pan wysłałby na misję dziewczynę, która jeszcze nie opowiedziała się po jego stronie? Oczywiście, że nie. Jednak... Został wybrany Blaise. Mimo dopiero kilkudniowej znajomości, martwiła się. Nie podejrzewała siebie o to. Przecież jeszcze niedawno byli wrogami. Ale... Była tutaj samotna, a on, Pansy, Teodor i Margaret stali jej się bliscy. Choć nadal nie ufała im tak, jak Harry'emu, Ronowi i Ginny, z którą niedawno, dzięki Gwardii Dumbledore'a się mocno zaprzyjaźniła.
Gwardia Dumbledore'a! Ta akcja była tak niedawno, a jej wydawało się, że to wszystko działo się wieki temu. Jednak w ciągu tak krótkiego czasu wydarzyło się naprawdę wiele...
Idąc w stronę wyjścia z jadalni, minęła się z Blaisem. Wymieniła z chłopakiem spojrzenia. Uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy i wyszła z jadalni.
Na drugim piętrze, czyli tam, gdzie znajdowały się ich pokoje, nie weszła do swojego. Upewniwszy się, że Pansy i Teodor są już u siebie, oparła się o ścianę obok drzwi do sypialni Blaise'a. Postanowiła poczekać.
Po około piętnastu minutach usłyszała, że ktoś wchodzi po schodach. Siedziała po turecku, oparta plecami o ścianę i bawiła się swoimi palcami, kiedy na piętro wszedł Draco. W pierwszym momencie nie zauważył dziewczyny, jednak kiedy ona drgnęła zaskoczona, obrócił się w jej stronę.
– Co, Lestrange? Zapomniałaś, gdzie twój pokój? - spytał.
– Nie mam jeszcze problemów z pamięcią, za to ty masz chyba z mózgiem - odparowała.
– Aż tak źle ze mną nie jest. Czekasz na Zabiniego, żeby go ucałować przed misją? Się chłopak ucieszy. Wybacz mi teraz. Podogryzałbym ci jeszcze, ale tak się składa, że mi się troszkę śpieszy - powiedział i zniknął za drzwiami swojego pokoju. Hermiona mrugnęła zaskoczona. Tak szybko odpuścił? To do niego niepodobne...
– Hermiona? - doszedł ją głos Blaise'a, który nagle pojawił się na korytarzu, wyrywając ją z zamyślenia. - Czekasz na mnie? - Kiwnęła głową.
– Trochę się zmartwiłam, że idziesz na misję. To może być niebezpieczne.
– Przesadzasz, nie jest tak źle. Dam sobie radę, nie musisz się martwić - powiedział szybko, jakby automatycznie, ale dziewczyna miała dziwne przeczucie, że on kłamie. "Nie chce mnie martwić" pomyślała.
– No dobrze... A mogę chociaż wiedzieć, jaką macie misję? - spytała, mając wielką nadzieję, że Ślizgon udzieli jej jakichkolwiek informacji, choćby najdrobniejszych. Denerwowała się.
– Przykro mi, ale to ma pozostać w sekrecie. Ale naprawdę nie musisz się martwić, bo to nic trudnego. Bardzo cię teraz przepraszam, Hermiona, ale muszę się przygotować. Zobaczymy się jutro rano.
– Dopiero jutro? - zdziwiła się. - Aż tak długo?
– Nie ode mnie to zależy. Wybacz, mam mało czasu. Do jutra.
– Powodzenia - powiedziała Hermiona, choć nie wiedziała, czy naprawdę tego mu życzy. Powodzenie misji było zapewne niebezpieczne dla wielu niewinnych osób. Ale niepowodzenie było groźne dla zdrowia lub życia Blaise'a. Oraz jej matki.
Chłopak zniknął za swoimi drzwiami, a ona poszła do swojego pokoju. Usiadła na miękkim łóżku i zapatrzyła się w ścianę, pogrążając się w niezbyt miłych myślach.
~*~
Dzień mijał jej bardzo powoli. Spędzała czas z Pansy i Margaret, omijając Teodora. Nie chciała się do niego zbytnio zbliżać. Nie chciała zostać wykorzystana jako źródło informacji. Przeczytała kolejną część Historii Hogwartu, łamiąc poranne postanowienie. Jednak miała wytłumaczenie - nie było Bellatrix, nie było trudnych lekcji. Pansy pomalowała jej paznokcie na ładny, kremowy kolor. Hermiona uczesała Ślizgonce dobieranego warkocza. Wraz z Margaret rozmawiały na niezobowiązujące tematy. Przez długi czas Hermiona włóczyła się po zamku, starając się omijać dorosłych z obawy przed przymusowym przesłuchaniem. W końcu Pansy pokazała jej bibliotekę. Blaise nie zabrał jej w to miejsce przy pierwszym obchodzie zamku. To pomieszczenie było ogromne. Niewiele mniejsze od hogwartowskiej biblioteki, pełne starych ksiąg na zakurzonych regałach. Istny raj dla tej książkomaniaczki.
W ten właśnie sposób Hermiona spędziła cały dzień. Gdy weszła do biblioteki, nie wyszła stamtąd przed kilka godzin, odkrywając nowe księgi. Siedziała tam, czytając, przeglądając i znowu czytając. Była w swoim świecie i choć nic nie było tutaj takie samo jak kiedyś, poczuła się jak dawniej. Szczęśliwa, bez żadnych problemów. Jednak sielanka nigdy nie trwa wiecznie... W końcu musiała wrócić do rzeczywistości.
Wieczorem ponownie zajrzała do swojej ulubionej książki, szukając wskazówki od Dumbledore'a. Jednak na próżno. Niezadowolona wpełzła do łóżka, przykryła się kołdrą po same uszy i zasnęła, śniąc o jednych z poprzednich wakacji. Ile by dała, by wrócić do poprzedniego życia...
~*~
Nad ranem, jeszcze przed śniadaniem, Hermiona usłyszała przytłumioną rozmowę na korytarzu. Właśnie skończyła się ubierać, więc wyszła z pokoju zobaczyć, co się dzieje. Przed jej drzwiami stali Blaise i Draco. Gdy tylko znalazła się na korytarzu, odwrócili się w jej stronę, przerywając rozmowę.
– To pogadamy później. Powodzenia - powiedział młody Malfoy i nim Hermiona się obejrzała, zniknął w swoim pokoju, powiewając długą, czarną szatą z ciężkiego materiału. Blaise był ubrany w taki sam strój, a w lewej ręce trzymał srebrną maskę z misternymi wzorami. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten widok.
– Hermiona, miło cię widzieć. Jak minął wczorajszy dzień? - spytał chłopak.
– Nudno. Oprócz czytania nie miałam nic więcej do roboty - wyznała.
– Och, to szkoda. Może wejdziemy do ciebie? Mam ci coś do powiedzenia - powiedział Blaise, pocierając kark wolną ręką. Dziewczyna przyjrzała mu się. Wydawał się być zdenerwowany. Rozmowa także była sztywna. Całkiem inna niż zwykle. Otworzyła drzwi do swojego pokoju i zaprosiła chłopaka do środka.
– O co chodzi? - spytała, gdy rozsiedli się wygodnie w fotelach naprzeciw siebie. Hermiona położyła na stole krakersy jakieś inne przekąski, ale Blaise nawet na nie nie spojrzał.
– Bo tak... Chodzi o wczorajszą misję. Yhm... Nie wiem, jak ci to powiedzieć... Bo widzisz, dostaliśmy za zadanie zaatakować Norę.
Hermiona wciągnęła gwałtownie powietrze. Nora! Ron, Ginny i zapewne Harry! Czy coś im się stało?
– Proszę, pozwól mi dokończyć. Nie przerywaj. Zaatakowaliśmy w nocy. Mieliśmy tylko ją spalić, osłabić wroga. Ale... Oni się zaciekle bronili. Wybiegli z domu na te mokradła wokół i walczyli. W pewnym momencie stało się coś nieoczekiwanego. Nie było tego w planach... - urwał, wyraźnie zmieszany i niepewny.
– Mów - rozkazała Hermiona, zbladłszy jak ściana. Zabrakło jej tchu.
– Bellatrix użyła Avady.
Miała wrażenie, że się przesłyszała. Błagała w myślach, by tak było. To nie mogła być prawda. Nie. Nie, nie, nie.
– Kto? - zapytała zduszonym głosem, bo tylko to jedno słowo była w stanie wykrztusić z zaciśniętego gardła.
– Ginny Weasley.
*********************************
Tururu
Witam wszystkich po tak długiej przerwie.
Rozdział nie jest najlepszy, przynajmniej wg mnie. Nie wiem, ciężko mi powiedzieć. Ale zły też nie jest. Chyba.
Co wy o nim sądzicie?
Teraz czas na rozdział na Obliviate. To ja idę pisać, a wy komentujcie ten ^^
A właśnie... Co dla mnie przykre, pod moimi rozdziałami jest coraz mniej komentarzy. Nie podoba wam się moja twórczość? ;c
Chciałabym, abyście docenili moją pracę i dali znać, że czytacie, zostawiając jakiś, nawet krótki, komentarz...
Buziaki! ;*
Bellatrix
Świetny rozdział. Piszesz coraz lepiej, gratuluję. Tekst jest ciekawy i nie pozwala na to, aby oderwać się od niego chociaż na chwilę. Czekam na kolejną notkę ✌👌
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Vik. A.
O! Hej Vik.A, nie miałam jak się z tobą skontaktować i z miejsca przepraszam Bellatrix za spam. Chciałam ci powiedzieć, że kiedy próbuje wejść na twojego bloga, mam napisane "odmowa uprawnień". Da się coś z tym zrobić, żeby "zniknęło"?
UsuńJa odpowiem. Nie da się nic z tym zrobić, ponieważ Vik.A zawiesiła bloga na jakiś czas. Musimy cierpliwie czekać na jej powrót... Ja również cierpię z tego powodu x.x
UsuńOjej, szkoda, ale cóż :{ pozostaje czekać :>
UsuńŚwietne! Czekam na następny rozdział. 😄
OdpowiedzUsuńWpadłam sprawdzić, czy blog jest godny czytania. Ogólnie nie lubię Hermiony o czystym statusie krwi, bo często robi się okrutna i wredna. Jednak tu wciąż pozostaje mądrą, delikatną, śpiącą na książkach dziewczyną. :) Draco też się nie zmienił - arogancki, pewny siebie dupek. Ale za to go kochamy! Dlatego zostanę tu na dłużej i zobaczę jak rozwiniesz tą historię, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz. :D
OdpowiedzUsuńTrochę przeszkadzają mi te podwójne myślniki w dialogach i to nie jest mój wymysł, tylko błąd interpunkcyjny. Poza tym dobrze mi się czytało, bardzo lubię opisy uczuć, których tu nie brakowało. Końcówka przyprawiła mnie o ból serca, biedna Ginny...
Pozdrawiam!
Ps. Śliczny szablon, od razu przykuwa uwagę :)
Jak mogłaś!!!! Tylko nie Ginny!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fajny, przyjemnie się czyta...
Czekam na kontynuację.
Pozdrawiam,
HH
Droga Rav, rozdział jak zwykle świetny. Bardzo sie rozwijasz na plus, a Twoje teksty czyta sie z wielka przyjemnością. Do tej pory nie miałam mozliwosci komentowania blogów, ale mam nadzieje ze teraz to sie zmieni, i juz bedzie ok ( inaczej wywalę ten głupi złom przez okno) Mam nadzieje, ze nie zrezygnujesz z pisania, ponieważ wiem,ze jedt wiele osób, które czytają Twoje blogi. Jednak wiem tez po sobie, ze nie zawsze mogą one dodawać komentarze😃 nie oznacza to, ze nam sie nie podoba czy cos.. Sa to tylko trudności techniczne😎 Kochuniam Cie Maleńka istotko, i obiecuje,ze jeżeli ten komentarz sie Doda, bede komentowac juz na bieżąco ❤️😘
OdpowiedzUsuńEkstra ale czemu akurat Ginny?? Mógł to być Ron ale czemu akurat ona?? Smutno mi przez to :(
OdpowiedzUsuńWitaj, Milady.
OdpowiedzUsuńNa wstępie podziękuję pięknie za dedykacje. Jest... wspaniała. Jeszcze kiedyś się za nią odwdzięczę!
Teraz może coś na temat caaałego bloga, bo czytam go od niedawna, a nie chcę Ci spamować pod każdym postem.
Osobiście uważam, że Hermiona robiona na czarownicę czystej krwi, to słaby pomysł. Zazwyczaj autorzy wtedy gubią kanon, a z dziewczyny robią wredną istotę. Jednak u Ciebie jest inaczej. Hermiona nadal jest tą samą, zaczynają i inteligentną kobietą. Osobiście zazdroszczę Ci talentu, gdyż piszesz bardzo pięknie. Widać, że wkładasz to kawałek swojego serduszka. Twoje teksty (tak. Obliviate też tutaj zaliczam) są bardzo ciekawe. Historia wciąga. Wiem tylko tyle - czekam na więcej. Najgorsze jest to, że wena tak szybko nie przychodzi. Pamiętam, jak wypytywałem o rozdział, a Ty ciągle nie potrafiłaś nic napisać. Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej, a ta "przyjaciółka" nazywana weną, przyjdzie szybciej i pozwoli nam na szybsze przeczytanie kolejnych rozdziałów.
Pozdrawiam,
Ayden Lucas Barrow.
No, no dzieje się ;) Kurde czemu to Ginny musiała zginąć :( Szkoda.Mam nadzieję że Hermiona znajdzie kolejną wskazówkę Dumbledore'a :P No po tym rozdziale już się nie mogę doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Aga W ;*
No nie wierzę. Ginny? XD jak mogłaś? :c Pomimo tego, kocham twoje opowiadanie ♡ czekam na ciąg dalszy :*
OdpowiedzUsuńRozdział łał.
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czekam z wytęsknieniem na kolejny rozdział.
Zuza :)
Rozdział Super!
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyło i powaliło jednocześnie. Ale Ginny... Naprawdę mi jej szkoda :(
Rozdział jak zawsze trzyma w napięciu. Z nie cierpliwością czekam na kolejny.
Pozdrawiam i życzę weny!
Z całego serca dziękuje, że zabiłaś Ginny. Nienawidzę jej. Czekam na kolejne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńSiema :-D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny *___*
Takiego zakończenia na pewno się nie spodziewałam....
Ginny? [*]
Biedni Weasley'owie.... :-'(
Właśnie najlepsza przyjaciółka Hermy umarła.
Jednak tli się we mnie jeszcze malutki płomyk nadziei, że może to nieprawda...
Tajemniczość w notce była oczywiście tajemnicza - w stylu Dumbledore'a - i oczywiście nie wiadomo, czy Hermiona znajdzie coś jeszcze...
Ehhh... Tyle pytań...
Nie pozostaje nic innego, jak czekać na kolejny rozdział :-D
Ja też ostatnio założyłam bloga o HP - rusza w wakacje i jest tylko prolog.
Jeśli zajrzysz nie zwracaj uwago na wygląd, bo wciąż nad nim pracuję. I nad innymi rzeczami typu zwiastun itd, także :-D
we-are-surrounded-by-different-people.blogspot.com
Zapraszam, może Cię zainteresuję :-*
xxx
Witaj, Raving!
OdpowiedzUsuńChciałbym podziękować za dedykację, jednak uważam, że Twój rozdział jest totalną klapą. Zacznijmy od kilku błędów, które nadal się wkradły. Ale nie o to chodzi. Troszkę moim zdaniem jest dziwne to, iż Bellatrix jest matką Hermiony. Nie widać podobieństwa w wyglądzie, zachowaniu czy... ogólnie. Także, może blog byłby lepszy, gdyby Hermiona nie została nagle czystokrwistą.
Pozdrawiam,
Aydeen Barrow.
1. Dedykacja nie jest dla ciebie.
Usuń2. Podszywanie się pod kogoś nie jest spoko, uwierz mi.
Pozdrawiam,
Bellatrix.
Witaj Raving!
UsuńDedykacja jest dla Aydena, czyli dla mnie. Chyba, że czegoś nie wiem. I pod nikogo się nie podszywam. Jestem sobą.
Pozdrawiam,
Aydeen Barrow.
Witaj Raving!
UsuńDedykacja jest dla Aydena, czyli dla mnie. Chyba, że czegoś nie wiem. I pod nikogo się nie podszywam. Jestem sobą.
Pozdrawiam,
Aydeen Barrow.
Cóż, to może zrobimy taki mały test? Jeśli jesteś prawdziwym Aydenem, na pewno będziesz wiedział co nieco o mnie :)
UsuńJaki jest mój ulubiony język i jaką książkę zamierzam w nim czytać?
Tyle mi wystarczy.
Serdecznie pozdrawiam,
Bellatrix.
Okay, okay, mam na Ciebie oficjalnego focha, bo zabiłaś Ginny. Ktokolwiek inny - okay! Czemu Ginny? ;---;
OdpowiedzUsuńOprócz tego - genialnie! :3
Ach, ten Dumbledore i jego wskazówki! :') Nie zdziwię się, jeśli Hermiona niczego już nie znajdzie.
A tak w ogóle to przez ten rozdzial wolałabym, żeby Granger była z Blaise'em, a nie z Draco! xD To by było zbyt piękne. :')
Świetnie piszesz, ten rodzial bardzo miło mi się czytało.
Tradycyjnie - dużo weny! c: Pozdrawiam,
A.K.
Hejo, rozdzial wspanialy :D *jak zwykle* Tylko czemu nie zabilas Rona, wszystko byloby takie piekne ;; XDD Bardzo podoba mi sie ta historia i mam nadzieje, ze nie przestaniesz pisac. Czekam na kolejny rozdzial i zycze Ci duzo weny :>
OdpowiedzUsuńTak. Ginny dedła.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam ale się cieszę. Jakoś, pasuje mi ten wątek. Ciekawe co teraz zrobi Hermiona. Ja bym uciekała gdzie pieprz rośnie.
No i teraz mogę być na bieżąco.
Tekst w porównaniu do reszty rozdziałów, bardzo się różni. Akapity oddzielane linijka przerwy? Trochę mi nie pasuje.
Akcja powoli nabiera rozpędu z czego niezmiernie się cieszę. Zostały mi tylko miniaturki.
Powodzenia.
Jejuuu... Czytam cię od początku aktywności bloga i powiem ci że piszesz genialnie! !!!! Mam jedno zastrzeżenie dotyczące tego że zabiłaś Ginny. Poza tym to czekam na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńAkcja się zagęszcza, to lubię! :D Oby tak dalej, a wkrótce naprawdę ciężko będzie czekać z rozdziału na rozdział! xd
OdpowiedzUsuńLecę nadrabiać, już niedużo mi zostało c: